Ogromną radością w mojej pracy jest spotykanie fantastycznych osób. Postanowiłam, że podzielę się z Wami ich historiami w postaci krótkich wywiadów. Opowiedzą nam o swoich marzeniach, o tym jak biorą sprawy w swoje ręce, jakie przeszkody pokonują w drodze do osiągnięcia swoich celów.

 

Dziś opowie nam o swojej pracy, realizacji marzeń i pasji Alicja – tłumaczka przysięgła języka niemieckiego.

 

1) Od naszej sesji minęło już sporo czas, dziękuję Ci, że przyjęłaś zaproszenie do udzielenia wywiadu. Na początku powiedz nam kim jesteś? 

   Tłumaczką. Bo zakładam, że to pytanie o zawód 😉 i cieszę się ogromnie, że mogę odpowiedzieć na nie jednym słowem. Nie zawsze tak było, pracowałam w różnych firmach i zajmowałam się wieloma sprawami, więc – pytana o zajęcie zawodowe – rozpoczynałam małą opowieść 😉 dziś z przyjemnością odpowiadam krótko. Czasem tylko trochę dłużej – jestem tłumaczem przysięgłym języka niemieckiego.

  2) Co Cię skłoniło do założenia własnej działalności gospodarczej?  

 Pomysł z działalnością był nierozerwalnie związany z pomysłem podejścia do egzaminu na tłumacza przysięgłego. Po zdaniu go i uzyskaniu uprawnień do wykonywania zawodu założenie działalności było naturalnym następnym krokiem. Taka profesja, że chyba większość zajmuje się nią właśnie w ramach własnej działalności. Przyznam też, że miło mi się robiło na myśl o tym, że wkrótce każdy mój ruch, wysiłek, cała energia, jaką zawsze wkładam w pracę, będzie zapisywać się tylko na moim koncie.

  3) Co było dla Ciebie na początku najtrudniejsze? Jakie było największe wyzwanie? 

 Pierwsze pół roku to był czas wytężonej pracy. Pamiętam, że mówiłam wtedy, że nie przypominam sobie tak intensywnego półrocza w całym moim zawodowym życiu. Wszystko było nowe, zabierało mi dużo więcej czasu niż teraz. Najtrudniej chyba było mi oszacować, ile zajmie mi dane tłumaczenie. Czasem myślałam, że uporam się z czymś w dwie godziny, a robiło się z tego całe popołudnie. Nie mogłam wstać od biurka i odłożyć pracę do jutra, bo byłam związana terminem wobec klienta. A moich klientów z kolei często obligują różne terminy urzędowe, więc najczęściej nie ma mowy o przesuwaniu. Akurat też na początku działalności zleceń miałam sporo, trafiły się też całkiem duże, więc ciągle coś czekało na przetłumaczenie. Koniec końców wydawało mi się, że cały czas pracuję, było trochę stresu i presji czasu. Tęskniłam za urlopem – przez te pół roku nie byłam na żadnym wyjeździe (co do mnie bardzo niepodobne), więc jak już w końcu mogłam wyjechać na weekend, to cieszyłam się jak uczeń na dwa miesiące wakacji .

 4) Dlaczego zdecydowałaś się na sesję? Do czego Ci była potrzebna?

 Sesja była mi potrzebna przede wszystkim do strony internetowej. Nie myślałam o niej jednak jak o kolejnym zadaniu związanym z prowadzeniem firmy, ale raczej jak o przyjemności, chwili dla siebie. Cieszyłam się na ładne, profesjonalne zdjęcia, które później wykorzystałam na swojej stronie i profilu LinkedIn.

 5) Z kim teraz najczęściej pracujesz? (klienci indywidualni, biznesowi?)

 Pracuję przede wszystkim z organami państwowymi – sądami, prokuraturą, policją. Jako tłumacz przysięgły mam obowiązek wykonywania tłumaczeń na rzecz tych instytucji. Jednak cały czas tworzy mi się też moja własna baza klientów, zarówno tych indywidualnych, jak i biznesowych. Za każdym razem jest to nieco inna praca, każdą cenię za coś innego. Mam ten ogromny przywilej, że często towarzyszę ludziom w ważnych momentach ich życia, takich jak ślub, kupno domu czy wizyta w szpitalu. Chyba właśnie wtedy czuję największe spełnienie zawodowe, ale też tak zwyczajnie bardzo lubię te spotkania z ludźmi i ich historiami.

 6) Wiem, o czym mówisz, mam bardzo podobne odczucia w mojej obecnej pracy, stąd też powstał pomysł tego cyklu.  Powiedz nam, gdzie można Cię znaleźć?

 Informacje o mnie można znaleźć na mojej stronie internetowej www.alicjabrzezinska.pl, mam też profil na LinkedIn. Poza tym figuruję na liście tłumaczy przysięgłych, prowadzonej przez Ministra Sprawiedliwości, dostępnej w internecie.

7) Z pewnych źródeł wiem, że masz wiele ciekawych zainteresowań, opowiesz nam o nich? Jak łączysz je z prowadzeniem własnej działalności?

Oj, o tym to mogę opowiadać w nieskończoność! 🙂 Lubię jazdę na rowerze, zimą na snowboardzie, lubię pójść pobiegać, popływać, ale moją największą pasją jest wspinanie. Mogłybyśmy zrobić osobny wywiad o zaletach i urokach tego cudownego sportu . Jest to niesamowicie rozwijająca dyscyplina, angażuje w równym stopniu ciało i umysł. Wiąże się też z podróżowaniem i odkrywaniem niezwykłych miejsc w gronie takich samych wspinaczkowych zapaleńców. Dla mnie wspinaczka jest ciągłym mierzeniem się ze sobą, przełamywaniem barier, stawianiem sobie poprzeczki coraz wyżej. Kiedy idę na ściankę, wszystko inne przestaje istnieć. Nie znam lepszego sposobu na przewietrzenie głowy po trudnym dniu w pracy. No chyba że dzień w skałach 🙂 Prowadząc własną działalność mogę pozwolić sobie na takie spontaniczne wypady, również w środku tygodnia. Natomiast jeśli wyjeżdżam gdzieś służbowo, zawsze sprawdzam możliwości wspinania w danym miejscu i pakuję buty wspinaczkowe. Ostatnio przy takiej właśnie okazji odwiedziłam ściankę w Berlinie.

 8) Czyli jednym słowem na sportowo 🙂 Zdradzisz nam jeszcze o czym marzysz? jakie masz plany?

  W tym momencie od razu przyszła mi do głowy pewna grupa na Facebooku, prowadzona również przez tłumaczkę, która nosi nazwę Więcej zarabiać, mniej pracować, lepiej żyć. Myślę, że to marzenie wielu osób prowadzących własny biznes. Chciałabym, żeby moja praca, która mnie fascynuje i którą uwielbiam wykonywać, nie zdominowała jednak mojego czasu, ale dawała mi wystarczające środki do dobrego życia. Żeby pozwalała mi lepiej żyć, czyli – nie gonić aż tak, pozwalać sobie częściej na urlop, mieć czas na swoje zainteresowania, na bliskość w relacjach z ludźmi.

  9) O tak, to piękne i ważne słowa. Życzę Ci, abyś jak najszybciej osiągnęła ten etap.  Zbliżamy się do końca, także moje ulubione pytanie literackie – wymień trzy książki, które miały na Ciebie największy wpływ w ostatnim czasie.

 Jednym z moich najnowszych odkryć jest Ferdinand von Schirach, z zawodu adwokat i od niedawna pisarz. W swoich książkach porusza przede wszystkim tematykę swojej pierwszej profesji. To takie moje zboczenie zawodowe, trening językowy i przyjemność z lektury w jednym. Ostatnio z zapartym tchem czytałam jego powieść Der Fall Collini – Sprawę Colliniego. Regularnie sięgam też po książki o tematyce wspinaczkowej i górskiej. Ostatnia z tej dziedziny to „Niewiarygodna wspinaczka” o niezwykłym wspinaczu Alexie Honnoldzie. I wreszcie książka, którą chyba najbardziej zapadła mi w pamięć, czyli Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata – bo to po prostu bardzo dobra, mądra i zmuszająca do zastanawiania się książka. 

 10)  Czy chciałabyś coś od siebie dodać na zakończenie?  Co chciałabyś przekazać innym kobietom?

 Hehe, sama ciągle szukam i chętnie słucham dobrych podpowiedzi. Ale jeśli już mogę się trochę powymądrzać, to powiedziałabym, że jeśli macie jakieś marzenia, pomysły na siebie, to chociaż spróbujcie podjąć się ich realizacji. Bez wielkiej presji, że od razu musi być wielki sukces, że w ogóle musi być. Małymi krokami, stawiając sobie małe cele. Ważne, żeby ruszyć z miejsca. Nie zawsze dojdziemy tam, dokąd na początku zmierzaliśmy, ale już sama droga może przynieść wiele pozytywnych zmian.

Dziękuję Ci za rozmowę!

Ja również dziękuję za rozmowę i zaproszenie!