Czy kiedykolwiek pomyślałaś, że nie masz się w co ubrać?
Dobre sobie 😉
Powinnam raczej zapytać jak często ta myśl pojawia się w Twojej głowie, prawda?
O tym dlaczego warto zdecydować się na kobiecą sesję zdjęciową pisałam tutaj.
Ale w co się ubrać na sesję zdjęciową! To dopiero wyzwanie! Co ubrać? Ile stylizacji? Jakie kolory? Fasony? Tekstury? W czym będę dobrze wyglądać przed obiektywem? Czy zabrać buty? jeśli tak, to które? co z biżuterią? a może jakieś akcesoria?
Postanowiłam zebrać kilka podstawowych wskazówek, które sprawią, że bardziej przychylnie spojrzysz na swoją szafę i pomogą uniknąć stresu oraz nerwowego biegania po galerii (o ile będzie akurat otwarta).
Bo przecież sesja to cały proces, to doświadczenie, które ma być dla Ciebie przyjemnością – od początku, czyli etapu przygotowań, aż do końca w postaci odbioru wydruków 🙂
Aby jednak tak było, należy się do tego dobrze przygotować.
A odpowiednia stylizacja to kluczowy element mający wpływ na odbiór zdjęcia.
STYLIZACJE – co warto wybrać?
Na początku przede wszystkim warto, abyś się zastanowiła jaką siebie chciałabyś zobaczyć na zdjęciach?
Jako punkt wyjścia w kobiecych sesjach zdjęciowych proponuję 3 główne warianty:
stylizacja klasyczna/wieczorowa,
stylizacja casualowa,
stylizacja sensualna.
Wybór elementów garderoby z każdego z powyższych stylów daje mi możliwość pokazania Cię w możliwie różnorodny sposób.
Zdarzają się klientki, które marzą wyłącznie o sesji portretowej, sensualnej, czy bardziej luźnej, lifestylowej i to oczywiście jest jak najbardziej możliwe do zrobienia.
Zapraszam po garść inspiracji.
Stylizacja wieczorowa
Idealnie sprawdzą się tutaj dekolty, odkryte plecy, sukienki które wyeksponują Twoje zgrabne nogi.
Akcesoria, które nadadzą charakteru stylizacji, a nawet pomogą ją uzupełnić.
Pamiętaj jednak, że to Ty jesteś najważniejsza! To Ty powinnaś być na pierwszym planie, a nie Twoje ubrania. One mają za zadanie podkreślić atuty Twojej sylwetki, a nie zdominować zdjęcie.
Nie zapominaj, że często mniej znaczy więcej 🙂
Stylizacja casualowa
W stylizacjach casualowych świetnie sprawdzają się luźne swetry, golfy, koszule, płaszcze, jeansy, ramoneski.
Pomyśl w co ubrałabyś się na popołudniowe spotkanie z przyjaciółką?
Tak, aby było stylowo i komfortowo, a jednocześnie niezobowiązująco.
A może masz swój ulubiony ciepły sweter, którym otulasz się w długie jesienne wieczory?
Niezawodne okazują się ulubione jeansy i biały lub czarny t-shirt, albo koszula oversize.
Klasyka zawsze w modzie.
Stylizacja sensualna
W stylizacji sensualnej oprócz zmysłowej bielizny ogromną rolę gra również Twoje ciało i zadbana skóra.
Początek stycznia to tradycyjnie czas postanowień noworocznych i wyznaczania celów, które chcemy osiągnąć w rozpoczynającym się Nowym Roku.
Ale zanim to zrobimy, warto najpierw spojrzeć wstecz i podsumować mijający rok. Przeanalizować wielu aspektów swojego życia, zarówno w sferze prywatnej, jak i zawodowej, a następnie wyciągnąć wnioski.
To doskonały moment, aby zastanowić się z czego jesteś w swoim życiu zadowolona, co napawa Cię dumą? czy satysfakcjonuje Cię miejsce, w którym jesteś? A może chciałabyś coś zmienić / poprawić?
Po dokonaniu takiej analizy ustanawianie celów idzie już o wiele lepiej, a wyznaczenie celu to dopiero początek drogi.
Realizacja celu wymaga zmiany zachowania w określonym obszarze życia. Np. jeśli czujesz, że się nie rozwijasz i stoisz w miejscu, możesz zdecydować, co możesz zrobić, aby za rok czuć się inaczej? Jakie zmiany należy wprowadzić? Możesz np. zapisać się na kurs rozwijający nowe kompetencje.
Postanowienia – jak w nich wytrwać?
Wiadomo, nie będzie łatwo…
Realizacja postanowień zawsze napotyka na masę trudności.
Niesamowicie ciężko jest pozostać na właściwym torze i utrzymać kurs na cel.
Wiesz, co pomoże Ci w osiągnięciu celu?
Jeśli nie, to chętnie podpowiem 🙂
Są na to dwa sposoby, które najlepiej, jak występują w duecie.
Wyznacz datę wykonania i wpisz ją w kalendarz, a następnie pomyśl jaką nagrodę sobie sprawisz.
Nic nie motywuje lepiej do działania niż konkretna data okraszona wymarzonym prezentem.
Oczywiście – osiągnięcie celu samo w sobie jest doskonałą nagrodą.
Jednak myśl, że na końcu tej drogi czeka na Ciebie wymarzony prezent, na który możesz sobie pozwolić bez wyrzutów sumienia, może pomóc zwalczyć niejeden kryzys, jaki napotkasz na swojej drodze.
Zatem do dzieła!
Weź kartkę, notatnik, kalendarz, czy planer i pomyśl co chciałabyś osiągnąć w tym roku i zapisz to!
Ale co ma do tego sesja zdjęciowa???
Otóż ma, i to wiele 🙂
Sesja zdjęciowa jest idealną nagrodą!
Może stanowić zwieńczenie działań zbliżających Cię do idealnej sylwetki, może stanowić o Twojej wytrwałości, bo przecież to praca wymagająca ogromnej wytrwałości, silnej woli i zmiany codziennych nawyków.
Być może chciałabyś, ale nie masz odwagi? Myślisz, że to takie egoistyczne?
Odpowiem słowami jednej z uczestniczek moich sesji:
“Kobiece sesje zdjęciowe to nie tylko coś dla modelek, aktorek czy nastolatek. Każda z nas zasługuje na piękne zdjęcia, które będą wspaniałą pamiątka na lata. Bez względu na to ile masz lat, powinnaś to zrobić. To nie egoizm mieć piękne zdjęcia. Większość z nas tego chce, tylko łatwiej znaleźć wymówkę, żeby tego nie zrobić. To inwestycja w samą siebie. Pamiętajcie, że żałuje się zwykle tego czego się nie zrobiło, a nie tego co się zrobiło:)”
A może będziesz szukała pracy, lub postanowisz rozwinąć swoją działalność online i będziesz potrzebowała dobre zdjęcia wizerunkowe? Czyż taka sesja pokazująca Ciebie pewną siebie, z nowymi kompetencjami nie będzie idealnym zwieńczeniem procesu zmian?
A jeśli na sesję za kilka miesięcy zapiszesz się już teraz, to przecież nie poddasz się po drodze, prawda?
Ogromną radością w mojej pracy jest spotykanie fantastycznych osób. Postanowiłam, że podzielę się ich historiami w postaci krótkich wywiadów. Opowiedzą nam o swoich marzeniach, o tym jak biorą sprawy w swoje ręce, jakie przeszkody pokonują w drodze do osiągnięcia swoich celów.
Kasiu, miło mi, że mogę Cię przedstawić, jako kolejną bohaterkę mojego cyklu wywiadów z przedsiębiorczymi kobietami. Pierwsze pytanie, którym zwykle rozpoczynam brzmi: kim jesteś?
Nazywam się Katarzyna Michalska, z wykształcenia jestem filologiem polskim, z zawodu doradcą restrukturyzacyjnym, po pracy poetką, a moja pasja to sztuka i literatura.
Od 10 lat wraz ze wspólnikiem prowadzę kancelarię doradztwa gospodarczego. Nasza firma zajmuje się obsługą przedsiębiorców – szukamy rozwiązań prawnych, budujemy strategie rozwoju firmy, restrukturyzujemy, szukamy partnerów strategicznych…
Twoja droga do obecnie wykonywanego zawodu nie była jednoznaczna. Czy od samego początku prowadziłaś działalność gospodarczą, czy miałaś swoją przygodę z etatem?
Jeszcze podczas studiów filologicznych wiedziałam, że chcę prowadzić firmę. Nigdy nie wiązałam swojej przyszłości z etatem, choć to bardzo kuszący pod wieloma względami sposób realizowania siebie. I choć studia humanistyczne nie są naturalnym wyborem przy podejmowaniu decyzji prowadzenia własnego biznesu, wydawały mi się dobrym pomysłem na poszerzenie horyzontów myślowych i zdobycie gruntownej podstawy do dalszych kroków zawodowych. Pod koniec studiów zaczęłam interesować się obrotem gospodarczym przy prowadzeniu spółek prawa handlowego, fascynowały mnie sposoby zdobywania kontaktów gospodarczych, zależności korporacyjne… Pojawiła się pierwsza praca w bankowości korporacyjnej, pierwsze kontakty z dużymi firmami i ich problemami. Wtedy odkryłam w sobie dużo potrzebnych w biznesie umiejętności, które popchnęły mnie do decyzji ostatecznej, że chcę pracować z przedsiębiorcami. W tak zwanym międzyczasie nabyłam uprawnienia doradcy restrukturyzacyjnego, ukończyłam prawo upadłościowe, dyplomacje i stosunki międzynarodowe, … aż wreszcie swoją drogę zawodową rozpoczęłam w aktualnej formie.
Czyli studia filologiczne były w Twoim wypadku drogą, a nie celem w samym sobie, a marzenie o założeniu własnej firmy towarzyszyło Tobie od wczesnych lat studiów?
Tak, studia filologiczne od początku traktowałam jako trampolinę do dalszych działań zawodowych. Chciałam pracować u siebie – z klientami, którym będę mogła zaoferować nie tylko wiedzę merytoryczną, ale także przekonanie, że pokonają trudności i słabości. Te setki przeczytanych książek to nie tylko wiedza o budowie zdania, czy nauka o palatalizacji jerów… to przede wszystkim skarbnica ludzkich uczuć, zachowań, wrażliwości, z tej wiedzy korzystam nieustannie 🙂
Obecny rok jest wyjątkowy pod wieloma względami, wiele firm utraciło płynność finansową. Ty na co dzień rozwiązujesz tego typu sprawy, doradzasz przedsiębiorcom, czy jest jakaś uniwersalna rada, którą mogłabyś przekazać osobom, które borykają się teraz z problemami?
Każda sytuacja jest inna, każdy ma inne trudności, ale zasada ogólna, którą można by spróbować zastosować do niemal każdego przedsiębiorcy w recesji to starć się szukać szans w sytuacjach kryzysowych. A chyba najważniejsza zasada to nie poddać się i nie bać się zmian. Decyzje podjęte w odpowiednim momencie, z uwzględnieniem szans, zagrożeń mogą pomóc i wybić firmę na nowe zawodowe ścieżki.
Myślę, że to mogłoby być motto naszej rozmowy “nie poddać się i nie bać się zmian” – to taka zasada ważna nie tylko w kryzysie, ale przez całe życie.
Niedawno spotkałyśmy się na sesji wizerunkowej? Dlaczego zdecydowałaś się na nią teraz? Do czego była Ci potrzebna? W czym Ci pomogła?
Ostatnia sesja to przede wszystkim sentyment do Pani Fotograf 🙂 Nie mogłam sobie odmówić przyjemności pracy z koleżanką z lat dzieciństwa. Ale poza wszystkim dobra sesja wizerunkowa to przecież nasza wizytówka. Wydaje mi się, że każda kobieta powinna raz na jakiś czas robić sobie taką przyjemność. Dla mnie ta sesja to było święto 🙂 prawie cały dzień dla mnie. Makijaż, dobra kawa od rana, świetne towarzystwo, a sama sesja była bardzo przyjemna, czułam się wyjątkowo…
Dziękuję Ci za te miłe słowa, dla mnie to również było wyjątkowe spotkanie 🙂 A wracając do naszego tematu chciałam poruszyć jeszcze jeden aspekt Twojej aktywności. Poza działalnością zawodową, jesteś także założycielką fundacji pomagającej dzieciom. Opowiesz nam o tym?
Tak. Fundacja to było moje marzenie. Zawsze chciałam robić coś dla innych. Na szczęście na swojej zawodowej drodze spotkałam kogoś, kto również chciał pomagać i wspierać innych. W 2017 roku założyliśmy ze wspólnikiem Fundację Pełną Ciepła. Celem fundacji jest pomoc dzieciakom ze środowisk trudniejszych, obciążonych socjalnie, psychologicznie. Ostatnio środki przekierowaliśmy do Szczecińskiego Hospicjum, które w pandemii straciło darczyńców – wiele osób zdecydowało się wspierać działania związane z Covidem. Zgłaszają się do nas ludzie z całego świata – organizacje polonijne z Kolumbii czy ostatnio Siostry ze zgromadzenia św. Wincentego a Paulo z Kazachstanu – którym zdecydowaliśmy się pomóc bo wspierają polskie rodziny, organizują pomoc dzieciakom, wspierają duchowo i materialnie.
Wspaniała sprawa. Domyślam się, że potrzeby są ogromne.
Jakby tego było mało piszesz poezję. Wkrótce ma być wydany trzeci tomik poezji Twojego autorstwa. Gdzie znajdujesz inspirację?
Pisałam od zawsze. W duszy jestem poetką. A inspiracje czerpie z obserwacji otaczających mnie osób. Uwielbiam patrzeć na pary, małżeństwa – ich rozmowy, emocje. Inspiracje leżą wszędzie, dosłownie. Interesują mnie losy poszczególnych postaci, ich drogi życiowe. Często zadaje sobie pytanie dlaczego pewne rzeczy się dzieją, a inne nie. Dlaczego jedni spotykają na swojej drodze dobrych i przyjaznych ludzi, przydarzają im się szczęśliwe przypadki, a inni wręcz na odwrót.
A jak godzisz tyle ról z rolą Mamy?
Radzę sobie świetnie bo mam wspaniałą córkę 🙂 Nie jest to łatwe, ale przy odrobinie zorganizowania i wsparcia ze strony najbliższych wszystko można pogodzić.
Na koniec mam jeszcze jedno pytanie – zdradzisz nam, o czym jeszcze marzysz?
Mam trochę marzeń… prywatnych, zawodowych… szczególnie lubię wypowiadać swoje marzenia przy gwiaździstych nocach. To bardzo magiczny czas dla mnie. Wielka tafla gwiazd nade mną, cisza, marzenia, ja… W tym momencie chciałabym po prostu, bym ja i moi bliscy byli zdrowi, spokojni i byśmy mieli dużo powodów do radości…
Ogromną radością w mojej pracy jest spotykanie fantastycznych osób. Postanowiłam, że podzielę się z Wami ich historiami w postaci krótkich wywiadów. Opowiedzą nam o swoich marzeniach, o tym jak biorą sprawy w swoje ręce, jakie przeszkody pokonują w drodze do osiągnięcia swoich celów.
Dziś opowie nam o swojej pracy, realizacji marzeń i pasji Alicja – tłumaczka przysięgła języka niemieckiego.
1) Od naszej sesji minęło już sporo czas, dziękuję Ci, że przyjęłaś zaproszenie do udzielenia wywiadu. Na początku powiedz nam kim jesteś?
Tłumaczką. Bo zakładam, że to pytanie o zawód 😉 i cieszę się ogromnie, że mogę odpowiedzieć na nie jednym słowem. Nie zawsze tak było, pracowałam w różnych firmach i zajmowałam się wieloma sprawami, więc – pytana o zajęcie zawodowe – rozpoczynałam małą opowieść 😉 dziś z przyjemnością odpowiadam krótko. Czasem tylko trochę dłużej – jestem tłumaczem przysięgłym języka niemieckiego.
2) Co Cię skłoniło do założenia własnej działalności gospodarczej?
Pomysł z działalnością był nierozerwalnie związany z pomysłem podejścia do egzaminu na tłumacza przysięgłego. Po zdaniu go i uzyskaniu uprawnień do wykonywania zawodu założenie działalności było naturalnym następnym krokiem. Taka profesja, że chyba większość zajmuje się nią właśnie w ramach własnej działalności. Przyznam też, że miło mi się robiło na myśl o tym, że wkrótce każdy mój ruch, wysiłek, cała energia, jaką zawsze wkładam w pracę, będzie zapisywać się tylko na moim koncie.
3) Co było dla Ciebie na początku najtrudniejsze? Jakie było największe wyzwanie?
Pierwsze pół roku to był czas wytężonej pracy. Pamiętam, że mówiłam wtedy, że nie przypominam sobie tak intensywnego półrocza w całym moim zawodowym życiu. Wszystko było nowe, zabierało mi dużo więcej czasu niż teraz. Najtrudniej chyba było mi oszacować, ile zajmie mi dane tłumaczenie. Czasem myślałam, że uporam się z czymś w dwie godziny, a robiło się z tego całe popołudnie. Nie mogłam wstać od biurka i odłożyć pracę do jutra, bo byłam związana terminem wobec klienta. A moich klientów z kolei często obligują różne terminy urzędowe, więc najczęściej nie ma mowy o przesuwaniu. Akurat też na początku działalności zleceń miałam sporo, trafiły się też całkiem duże, więc ciągle coś czekało na przetłumaczenie. Koniec końców wydawało mi się, że cały czas pracuję, było trochę stresu i presji czasu. Tęskniłam za urlopem – przez te pół roku nie byłam na żadnym wyjeździe (co do mnie bardzo niepodobne), więc jak już w końcu mogłam wyjechać na weekend, to cieszyłam się jak uczeń na dwa miesiące wakacji .
4) Dlaczego zdecydowałaś się na sesję? Do czego Ci była potrzebna?
Sesja była mi potrzebna przede wszystkim do strony internetowej. Nie myślałam o niej jednak jak o kolejnym zadaniu związanym z prowadzeniem firmy, ale raczej jak o przyjemności, chwili dla siebie. Cieszyłam się na ładne, profesjonalne zdjęcia, które później wykorzystałam na swojej stronie i profilu LinkedIn.
5) Z kim teraz najczęściej pracujesz? (klienci indywidualni, biznesowi?)
Pracuję przede wszystkim z organami państwowymi – sądami, prokuraturą, policją. Jako tłumacz przysięgły mam obowiązek wykonywania tłumaczeń na rzecz tych instytucji. Jednak cały czas tworzy mi się też moja własna baza klientów, zarówno tych indywidualnych, jak i biznesowych. Za każdym razem jest to nieco inna praca, każdą cenię za coś innego. Mam ten ogromny przywilej, że często towarzyszę ludziom w ważnych momentach ich życia, takich jak ślub, kupno domu czy wizyta w szpitalu. Chyba właśnie wtedy czuję największe spełnienie zawodowe, ale też tak zwyczajnie bardzo lubię te spotkania z ludźmi i ich historiami.
6) Wiem, o czym mówisz, mam bardzo podobne odczucia w mojej obecnej pracy, stąd też powstał pomysł tego cyklu. Powiedz nam, gdzie można Cię znaleźć?
Informacje o mnie można znaleźć na mojej stronie internetowej www.alicja–brzezinska.pl, mam też profil na LinkedIn. Poza tym figuruję na liście tłumaczy przysięgłych, prowadzonej przez Ministra Sprawiedliwości, dostępnej w internecie.
7) Z pewnych źródeł wiem, że masz wiele ciekawych zainteresowań, opowiesz nam o nich? Jak łączysz je z prowadzeniem własnej działalności?
Oj, o tym to mogę opowiadać w nieskończoność! 🙂 Lubię jazdę na rowerze, zimą na snowboardzie, lubię pójść pobiegać, popływać, ale moją największą pasją jest wspinanie. Mogłybyśmy zrobić osobny wywiad o zaletach i urokach tego cudownego sportu . Jest to niesamowicie rozwijająca dyscyplina, angażuje w równym stopniu ciało i umysł. Wiąże się też z podróżowaniem i odkrywaniem niezwykłych miejsc w gronie takich samych wspinaczkowych zapaleńców. Dla mnie wspinaczka jest ciągłym mierzeniem się ze sobą, przełamywaniem barier, stawianiem sobie poprzeczki coraz wyżej. Kiedy idę na ściankę, wszystko inne przestaje istnieć. Nie znam lepszego sposobu na przewietrzenie głowy po trudnym dniu w pracy. No chyba że dzień w skałach 🙂 Prowadząc własną działalność mogę pozwolić sobie na takie spontaniczne wypady, również w środku tygodnia. Natomiast jeśli wyjeżdżam gdzieś służbowo, zawsze sprawdzam możliwości wspinania w danym miejscu i pakuję buty wspinaczkowe. Ostatnio przy takiej właśnie okazji odwiedziłam ściankę w Berlinie.
8) Czyli jednym słowem na sportowo 🙂 Zdradzisz nam jeszcze o czym marzysz? jakie masz plany?
W tym momencie od razu przyszła mi do głowy pewna grupa na Facebooku, prowadzona również przez tłumaczkę, która nosi nazwę Więcej zarabiać, mniej pracować, lepiej żyć. Myślę, że to marzenie wielu osób prowadzących własny biznes. Chciałabym, żeby moja praca, która mnie fascynuje i którą uwielbiam wykonywać, nie zdominowała jednak mojego czasu, ale dawała mi wystarczające środki do dobrego życia. Żeby pozwalała mi lepiej żyć, czyli – nie gonić aż tak, pozwalać sobie częściej na urlop, mieć czas na swoje zainteresowania, na bliskość w relacjach z ludźmi.
9) O tak, to piękne i ważne słowa. Życzę Ci, abyś jak najszybciej osiągnęła ten etap. Zbliżamy się do końca, także moje ulubione pytanie literackie – wymień trzy książki, które miały na Ciebie największy wpływ w ostatnim czasie.
Jednym z moich najnowszych odkryć jest Ferdinand von Schirach, z zawodu adwokat i od niedawna pisarz. W swoich książkach porusza przede wszystkim tematykę swojej pierwszej profesji. To takie moje zboczenie zawodowe, trening językowy i przyjemność z lektury w jednym. Ostatnio z zapartym tchem czytałam jego powieść Der Fall Collini – Sprawę Colliniego. Regularnie sięgam też po książki o tematyce wspinaczkowej i górskiej. Ostatnia z tej dziedziny to „Niewiarygodna wspinaczka” o niezwykłym wspinaczu Alexie Honnoldzie. I wreszcie książka, którą chyba najbardziej zapadła mi w pamięć, czyli Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata – bo to po prostu bardzo dobra, mądra i zmuszająca do zastanawiania się książka.
10) Czy chciałabyś coś od siebie dodać na zakończenie? Co chciałabyś przekazać innym kobietom?
Hehe, sama ciągle szukam i chętnie słucham dobrych podpowiedzi. Ale jeśli już mogę się trochę powymądrzać, to powiedziałabym, że jeśli macie jakieś marzenia, pomysły na siebie, to chociaż spróbujcie podjąć się ich realizacji. Bez wielkiej presji, że od razu musi być wielki sukces, że w ogóle musi być. Małymi krokami, stawiając sobie małe cele. Ważne, żeby ruszyć z miejsca. Nie zawsze dojdziemy tam, dokąd na początku zmierzaliśmy, ale już sama droga może przynieść wiele pozytywnych zmian.